…potrzebuję kilku par rąk do przytulania a nie tylko do grożenia, ust które mówią kocham taką jaką jesteś, zamiast martwię się o ciebie, no i kilku par oczu w które mogę spojrzeć i zobaczę tam akceptację a nie ciągłą troskę i politowanie.
Piszę dziś w wielkich emocjach,
Przeczytałam post Tomka Zielińskiego i tak naprawdę, to siedzę i płaczę.
Tomek służy w okienku 120 minut na infolinii dla młodocianych samobójców. Cytował właśnie jedną z rozmów, po wielu tygodniach pracy z nastolatką, która nie chciała do tej pory mówić zbyt wiele.
17 latka zaczęła ją od tego,
“To dobry dzień, żeby odejść, proszę Pana”
Po bardzo głębokiej, trudnej rozmowie, którą Tomek cytuje, padły wreszcie jej słowa
…potrzebuję kilku par rąk do przytulania a nie tylko do grożenia, ust które mówią kocham taką jaką jesteś, zamiast martwię się o ciebie, no i kilku par oczu w które mogę spojrzeć i zobaczę tam akceptację a nie ciągłą troskę i politowanie.
No i dlatego siedzę i płaczę, bo to tak mało, bo ona pragnie tak niewiele, a my w tym biegu często to omijamy. Szukamy ważniejszych rzeczy, bardziej słusznych, spraw, które trzeba załatwić i nie starcza nam czasu na takie proste gesty i słowa.
Mnie szczególnie utkwiło
Potrzebuję ust które mówią kocham taką jaką jesteś, zamiast martwię się o ciebie.
Przecież martwić się o kogoś to nic złego, a jednak…
Jeśli ciągle się o mnie martwisz, to dlaczego?
Czy myślisz, że nie dam sobie rady? Nie jestem dostatecznie dobra, żeby podołać? Nie umiem, nie ogarnę, nie jestem nic warta?
Przecież Martwię się o Ciebie mówimy z intencją w sercu – Kocham Cię. Czemu to się tak psuje po drodze?
O tym kiedy indziej, bo trochę mnie zatkało.
Na razie po prostu idę przytulić moich bliskich, powiedzieć, że ich kocham i spojrzeć im w oczy z bezwarunkową miłością.
Żeby czegoś nie przegapić.